Magia natury

Magia natury

17 czerwca 2015

Mleczko z czarnym bzem

 Chcę podzielić się dziś z Wami fajnym sprawdzonym odkryciem. Pisałam wcześniej jakie właściwości ma czarny bez oraz kilka przepisów z tą rośliną ( tutaj jest post). Nie napisałam jednak jednego przepisu na mleczko z czarnego bzu. To dlatego, że można do niego dodać czarny bez lub inne kwiaty i po prostu go przeoczyłam. Chciałam o nim tu napisać. Wiem, że trochę się spóźniłam z tym wpisem bo czarny bez już nie ma kwiatów.

Mleczko zrobiłam już 2 razy, trzymałam je w lodówce przez kilka dni. Na początku pisałam, że na noc smaruję się zieloną herbatą, no więc już tego nie robię. Jednak herbata nie nawilży skóry i trzeba się jednak posmarować kremem. Teraz smaruję się mleczkiem z czarnego bzu i jestem zadowolona. Smaruję się nim wieczorem i zostawiam je na noc, nie zmywam i nie smaruję się już kremem. Pod oczami mam skórę suchą ale po użyciu mleczka nie muszę smarować tych okolic już niczym dodatkowo. Nie wysusza mi skóry, a rano jest gładka i miękka. Robię je tak:



2 łyżki świeżych lub suszonych kwiatów czarnego bzu (może być także rumianek lub kwiaty lipy)
1/2 szklanki pełnotłustego mleka

Zioła zalewamy mlekiem i podgrzewamy w kąpieli wodnej przez 30 minut.Nie należy dopuścić do zagotowania lub powstania kożucha. Następnie odstawiamy napar na 2 godziny, a potem odcedzamy. Przechowuje się go w lodówce do tygodnia.

Szczerze mówiąc to przez taki okres ogrzewania zawsze zrobi mi się jakiś mały kożuszek, a po upływie czasu odstawiam tylko do ostygnięcia i od razu przelewam do buteleczki. Do tygodnia wytrzyma, przechowywany w lodówce, potem robi się śmietanka :)
Po nałożeniu mleczko po czasie wysycha na twarzy i powstaje taki suchy osad z mleka, ja przecieram wtedy twarz powierzchownie na sucho, żeby pozbyć się nalotu. Potem skóra jest fajna, nie jest sucha. Mleczko zalecane jest do cery suchej i wrażliwej więc nie powinno wysuszać :) Oczywiście przez jakiś czas wyczuwalny jest zapach mleka, mi jednak nie przeszkadza.

Nawiązując do czarnego bzu, moja mama mówiła, że zrobi sok z owoców czarnego bzu bo kiedyś już robiła. Wyczytałam jednak na blogu o soku z kwiatów czarnego bzu i postanowiłyśmy go zrobić. Zdążyłyśmy w ostatnim momencie bo kwiatów zostało już bardzo mało. Sok okazał się wspaniały :)
Idealny z wodą mineralną i cytryną na gorące dni. Jest również dobry na przeziębienie, rozrzedza katar, można go pić na odporność już jesienią. Pachnie słodkimi kwiatami i jest także słodki w smaku.

40 pełnych kwiatów czarnego bzu
1-2 kg cukru (my dawałyśmy 1,5 kg)
2 l wody
5 dużych cytryn

Kwiaty zrywamy w suchy dzień, zalewamy je wrzącą wodą i zostawiamy najlepiej na noc. Rano odcedzamy, dodajemy cukier i sok z cytryn i doprowadzamy do wrzenia (aby cukier się roztopił), nie gotujemy. Od razu przelewamy do słoiczków lub butelek i odwracamy do góry dnem.

Sok jest przepyszny, polecam :)

Jak wiadomo, kto nie znał wcześniej przepisu już nie zrobi w tym roku soku z kwiatów czarnego bzu. Ale zostaje jeszcze sok z owoców czarnego bzu. Roślina będzie miała niedługo jagody, więc możecie zrobić sobie soczek. Sok nie jest już taki pyszny jak z kwiatów, ciężko mi określić jego smak ale jest również zdrowy i przeciw przeziębieniu. Idealny na zimę. Nie podam Wam jednak dokładnego przepisu bo nie znam. W domu robimy go w sokowniku. Wsypujemy zebrane owoce czarnego bzu do sokownika i zasypujemy cukrem. Ilości mierzone u nas na oko :)


A wiecie, że za granicą rarytasem są kwiaty czarnego bzu w cieście naleśnikowym? Ciekawe jak smakują. Może kiedyś próbowałyście?

0 komentarze :

Prześlij komentarz